Kategorie
Libertarianizm

Scyzoryk, scyzoryk na mnie wołają

Nie jestem z Kielc, nie jestem bandytą, ale od 10 mniej więcej lat noszę w kieszeni nóż. Nie, nie scyzoryk, ale przyzwoity nóż składany. Takie narzędzie do przecinania, wycinania, krojenia itp., jak to każdy nóż. Przydaje się często i warto mieć w kieszeni. Mam taką mini-kolekcję:

Największy z nich to Spyderco Delica 4, z charakterystycznym dla Spyderco otworem do rozkładania ostrza. Drugi nóż Spyderco to model Dragonfly, w sam raz do torebki żony. Ostatni, to dezajnerski model Snap Lock firmy Columbia River Knife & Tool (CRKT).

Snap Lock jest nożem biurkowym, bo szkoda mi go zgubić, a to ładny projekt i dostałem go od nieżyjącego już szefa portalu giwera.pl (który właśnie przestał funkcjonować). Dragonfly to nóż do kobiecej torebki. Podstawowym więc nożem noszonym przeze mnie jest Delica 4, która zastąpiła zgubioną kiedyś Delicę 2. To wygodny składak, który jest dobrym kompromisem pomiędzy wymiarami i poręcznością (nie jest to bardzo wielka i ciężka kosa), a użytecznością – wciąż można nim zrobić coś więcej niż otworzyć kopertę. Dzięki klipsowi trudniej go zgubić, a rękojeść i ostrze są trochę wygodniejsze w użyciu niż popularne szwajcarskie scyzoryki. Nie wiem, czy nadaje się do samoobrony, bo nie próbowałem (obym nie musiał) – to jest jednak przede wszystkim narzędzie użytkowe.

Dla wielu ludzi takie narzędzia to samo zło. Szczególnie, gdy nosi się go w kieszeni, zamiast trzymać gdzieś w szufladzie i nie mieć go zawsze pod ręką. Szczególnie wrażliwi na swoje lęki są urzędnicy i politycy, stąd mnożące się w wielu krajach zakazy posiadania takich narzędzi. Ostatnio dowiedziałem się, że wyjątkowo przerażeni, i zapewne też niezmiernie znudzeni, amerykańscy urzędnicy celni wymyślili, że należy rozszerzyć definicję noży sprężynowych, które w USA są zakazane, o noże o wspomaganym otwieraniu, a nawet o noże bez żadnego wspomagania, ale które można otworzyć jedną ręką! Każdy z noży na powyższych zdjęciach można otworzyć jedną ręką, a noże Spyderco są specjalnie do tego sposobu przygotowane i zaprojektowane. Nic dziwnego, że użytkownicy i posiadacze noży w USA trochę się zbulwersowali tą urzędniczą nadgorliwością i zorganizowali się w celu obrony swojego prawa do posiadania noży – powstała witryna Knife Rights. Akcja informacyjna, petycje do członków Kongresu i chyba poskutkowało, bo Urząd Celny właśnie wycofał się ze swojego pomysłu. Brawo, odrobinę wolności więcej.

A wracając do moich noży – polecam każdemu zainwestowanie w takie narzędzie. Najlepiej jednak przemycić je z USA, bo taniej, no i nie karmi się podatkami naszego wroga – państwa.