Kategorie
Libertarianizm

O „niebroni”

Nasi okupanci zadbali o to, abyśmy my, ich niewolnicy, nie zasmakowali zbytnio wolnościowych idei, ale też, abyśmy nie dostali do swych łap doskonałych narzędzi, którymi wolność się zdobywa – broni palnej. Uchwalili stosowne ustawy, które definiują co jest bronią, a co nie. Jak coś jest bronią, to dostęp do niej mają jedynie pupile reżimu i wierne psy okupanta. Po części dlatego, że ktoś musi niewolników trzymać w ryzach, a po części dlatego, że wokół stada baranów kręcą się wilki i czasem atakują nie te zwierzęta, które trzeba. Pozostałą trzoda została od broni skutecznie oddzielona, chyba że dostanie powołanie w kamasze, gdzie coś tam się z bronią oswoi, ale też nie za mocno, żeby się nie przyzwyczaiła.

Okupanci wspierani są przez liczne grono pożytecznych głupków, którzy z zupełnie innych powodów podzielają pogląd, że nie możemy mieć dostępu do broni: bo jesteśmy nierozsądni, kłótliwi, głupi, nierozważni, niedojrzali, nieodpowiedzialni, i w ogóle nie powinniśmy nawet wytrzeć sobie smarka spod nosa bez pomocy jakiegoś urzędnika z pomocy społecznej. Jeśli by mogli, odebraliby nam wszystkie potencjalnie niebezpieczne narzędzia, ale zdaje się, że musieliby nas pozbawić w ten sposób wszystkiego.

Efektem współpracy tych grup oraz, na szczęście, pewnego grona ludzi nie pozbawionych jeszcze zdrowego rozsądku, jest stosowna ustawa o broni i amunicji. Generalnie jest ona bardzo restrykcyjna, ale na skutek lobowania ludzi zdrowego rozsądku, dopuszcza m.in. swobodne posiadanie i używanie dwóch rodzajów broni pneumatycznych: markerów paintballowych i wiatrówek. I bardzo dobrze, że coś udało się wyrwać zza krat chorego prawa, szkoda tylko, że jak zwykle w takich sytuacjach, trzeba było zrobić to od tzw. dupy strony, czyli przez zrobienie z nich „niebroni”. Bo broń jest bezwzględnie be, więc inaczej się nie udało. I tu dochodzimy do sedna mojego wpisu (długi był wstęp, wiem).

Problem w tym, że zarówno wiatrówki jaki i markery paintballowe to jednak broń pneumatyczna, tyle że specjalistycznego zastosowania. Nie służy do samoobrony, ale przecież nie każda broń ma takie przeznaczenie, np. sportowa czy myśliwska. Służy przeważnie do zabawy i rekreacji, bo strzelania do celów czy nawet żywych przeciwników (jak w paintballu) może być świetną rozrywką. A właściwie jest, co mogę potwierdzić, bo zajmuję się jednym i drugim. Każda jednak broń, niezależnie od jej przeznaczenia musi być używana z zachowanie pewnych reguł bezpieczeństwa. Nie są one skomplikowane – pojmie je każdy, nawet dziecko. Bezpieczeństwo wszystkich bawiących się zależy od tego, czy reguły bezpieczeństwa są przestrzegane, a te łatwo przestrzegać, gdy się ma je wpajane od najmłodszego i zawsze. W tym celu jednak, użytkownicy owych „niebroni”, muszą mieć świadomość, że mają do czynienia z bronią.

Niestety, prawna sytuacja oraz propagandowa otoczka niezbędna do utrzymania tego „przywileju” nie sprzyjają temu. Paintballiści jak ognia unikają nazywania swoich markerów pistoletami czy bronią, gdyż wiedzą jak niewiele dzieli ich od zakazu uprawiania ulubionego sportu. Z jednej strony chcą, aby grono uprawiających ten sport się powiększało, a drugiej sami widzą, co się dzieje, gdy markery do łap biorą ludzie, którzy przekonani są, że to tylko zabawka. Czyli warto byłoby wpajać wszystkim noobom przekonanie, że to broń, która bez zachowania stosownych reguł (maski na twarz, zabezpieczenia lufy, maksymalna prędkość wylotowa) może być bardzo niebezpieczna. Ale z drugiej strony, nie wolno przecież dopuścić do tego, aby pożyteczni idioci zorientowali się, że ludzie strzelają do siebie z broni pneumatycznej, bo zaraz będzie zakaz.

Ludzie, z którymi bawię się inną bronią pneumatyczną – wiatrówkami – rozumie konieczność zachowania reguł bezpieczeństwa – wymaga tego środowisko, w którym się obracamy. Problem jest z tymi, którzy kupują owe „przyrządy pneumatycznie” gdzieś samodzielnie i bawią się nimi z pogwałceniem wszelkich zasad. Zasad, których nie znają, a których pewnie nawet im się nie chce poznać, bo przecież to jest „niebroń”, więc po co? A potem trafiają na czołówki gazet, jednoznacznie rujnując opinię ludziom odpowiedzialnym i rozsądnym. Ale czego wymagać – skoro traktuje się ludzi jak idiotów, to część z nich zacznie się tak zachowywać.

Ludzie muszą mieć świadomość, że bywają na tym świecie rzeczy niebezpieczne: noże, zapałki, prąd w gniazdkach, także broń. Oszukiwanie ich, przeinaczanie otaczającego świata, tak aby był łatwiejszy w pojmowaniu, czy jawił się w milszych barwach, nie zmieni jego prawdziwego charakteru – ogień będzie parzył, a noże kaleczyły, a broń raz do roku strzelała sama. I lepiej, aby każdy o tym dobrze wiedział, bo zapobiegnie to wielu przykrym wypadkom. A tak w okowach politycznej poprawności – przestajemy nazywać rzeczy po imieniu, a potem dziwimy się, że ktoś nie poniał aluzji i traktuje coś, w sposób, w jaki nie powinien. A to tylko dlatego, że dotychczasowe nazywanie czegoś po imieniu, komuś przestało się podobać, drażni jego lewackie widzenie świata. Nowego, wspaniałego świata.