Kategorie
Infoanarchizm

Blu-ray Disc – zabezpieczenia

Nie dość, że mamy obecnie 2 konkurujące ze sobą formaty następcy dysku DVD, czyli Blu-ray Disc i HD-DVD, co w samo w sobie nie wróży za dobrze (ci z nas, którzy są wystarczająco starzy, pamiętają jeszcze takie prehistoryczne formaty zapisu wideo jak Betamax, Video 2000, SVHS czy Laser Disc) – dysk DVD zrobił tak oszałamiającą karierę głównie dlatego, że został przyjęty przez większość wytwórców sprzętu elektronicznego i dostawców zawartości, co zachęciło konsumentów do szybkiej adopcji nowego formatu. W sytuacji, gdy na rynku pojawią się 2 formaty, każdy wspierany przez rozłączne grupy dostawców zawartości, to znacząca część konsumentów zaczeka, aż jeden z nich umrze i przegrana grupa, która go wspierała, przejdzie na stronę konkurencji. Cała nadzieja w przemyśle porno, który ze względu na wolumen produkcji ma szanse przechylić szalę zwycięstwa na którąś ze stron.

Oprócz tego, że konsumenci zostaną postawieni przed trudną decyzją, który format wybrać, to jeszcze Hollywood zamierza każdy z formatów wyposażyć w wiele, „bardzo oczekiwanych” zabezpieczeń. Pojawiły się informacje na temat, co tam planuje się dodać do formatu Blu-ray, aby uprzykrzyć życie ludziom jeszcze bardziej. Nie wiadomo, co z tego w końcu znajdzie się w specyfikacji, ale na razie pomysły są niezłe.

Rozważa się koncepcję wymagania permanentnego połączenia odtwarzacza z internetem, aby użycie nieautoryzowanego dysku powiadamiało Hollywood, a ten wysyłał odtwarzaczowi specjalny kod samodestrukcji, który blokowałby go do czasu wizyty w serwisie. Tak, tak, nie dość, że planuje się koncepcje raportowania hollywodzkiemu Wielkiemu Bratu, co tam sobie oglądamy na naszym własnym odtwarzaczu, to jeszcze Wielki Brat będzie mógł zdalnie nas ukarać za nieprzestrzeganie jego reguł. Witajcie w nowym, wspaniałym świecie „made by Hollywood”.

Oczywiście planuje się mechanizm „uaktualniania” oprogramowania odtwarzacza, gdy okaże się, że fantastyczne „zabezpieczenia” są nie warte funta kłaków. Jedną z metod może być umieszczanie kodu dekodującego zaszyfrowaną (a jak!) informację na dysku, dzięki czemu będzie tenże kod mogł zostać zmieniony w nowych tytułach czy edycjach, gdy okaże się, że można go złamać równie łatwo jak szyfrowanie CSS dysków DVD.

No i oczywiście dane zostaną oznaczone znakiem wodnym (watermark), aby było wiadomo, skąd pochodzą, choć akurat zupełnie nie pojmuję, czemu miałoby to zapobiec. Ma to chyba zapewnić lepsze samopoczucie producentom w Los Angeles.

W każdym razie, zanim nowe formaty zagoszczą na rynku, muszą zostać obłożone wieloma, zaaprobowanymi przez Hollywood, zamkami. Jaki będzie tego efekt, zobaczymy – mam nadzieję, że konsumenci pokażą im środkowy palec, pozostając przy technologii, która na razie wystarcza większości z nich, czyli staremu, wypróbowanenu i dawno złamanemu standardowi DVD.