Kategorie
Libertarianizm

Pierwsza Komunia i narkotyki

Tytuł chyba jest dość intrygujący, nieprawdaż? Nie, nie będzie to relacja z patologicznej rodziny, ale moja osobista reflekcja na tytułowy temat.

W ostatni weekend miałem okazję uczestniczyć w ceremonii Pierwszej Komunii. Oczywiście nie swojej, bo od tego czasu upłynęło prawie 30 lat, ale kogoś z mojej rodziny. Obserwowałem zmiany obyczajowe jej towarzyszące – można by na ten temat coś ciekawego napisać – ale zróciło moją uwagę coś innego.

Jak za moich czasów, dzieci składają przysięgę, że nie będą używać alkoholu i papierosów do 18-go roku życia. Cóż, dość poważne zobowiązanie jak na 9-cio latków, ale zawsze tak było i, niestety, niewielki odsetek tej przysięgi dotrzymywał. Ja nie miałbym nic przeciw, aby moje dzieci spożywały ze mną, pod moim nadzorem, alkohol w młodszym wieku, np. 16-tu lat. Ostatecznie, w samym piciu nie ma nic jeszcze strasznego, a tutaj nie ma alternatywnych wersji przysięgi. Chyba że powiem dziecku, aby przysięgało odrobinę inaczej.

Nowością dla mnie jednak był ten fragment, w którym przysięga się nie używać narkotyków. I to bez ograniczenia czasowego, nie żadne tam do 18-tu lat, ale zapewne w ogóle. To dość ambitne zobowiązanie, szczególnie w tak młodym wieku.

O ile w przypadku alkoholu i tytoniu mamy do czynienia z dość precyzyjnie zdefiniowanymi substancjami, to hasło „narkotyki” jest obszerne i niezbyt ściśle zdefiniowane. I co gorsza, nawet ta oględnie określona kategoria nie jest jakoś stała, ale wciąż ewoluuje, najczęściej coraz bardziej się powiększając. Z pewnością za narkotyk uznaje się kokainę, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu (patrz wpis Narkotyki oddemonizowane) była to normalna substancja lecznicza, reklamowana i sprzedawana jak aspiryna. Jeśli zajrzymy do Wikipedii pod hasło „substancje psychoaktywne„, zobaczymy tam sporą listę, a na niej substancje, które wciąż uznawane są za jak najbardziej legalne i swobodnie dostępne: alkohol, kofeinę, nikotynę, czy też takie, do których dostęp jest reglamentowany: podtlenek azotu, leki psychotropowe, barbiturany. Czy przysięga ma obejmować także je? Czy przysięga obejmuje te substancje, które przyszły rząd czy ustawodawca zdecyduje się wciągnąć na stosowną listę?

Bierze się dziewięciolatków i każe im się składać przysięgę powstrzymania się do końca życia używania pewnych substancji – to lekka przesada, moim skromnym zdaniem. Co więcej, składając tę przysięgę nie wiadomo nawet, czego ma się nie używać. No i z jednej strony wyklucza się z listy narkotyków nikotynę i alkohol, bo na nie embargo sięga jedynie osiemnastki, a wrzuca się wszystko inne, co ktoś (kto?) zaliczy do tzw. narkotyków. Czyżby sekretna konspiracja organów podatkowych, które dbają o swoje interesy (akcyza)?

Oczywiście, że nie. Niemniej jednak, wydaje mi się, że to lekka nadgorliwość. I tak większość nie dotrzyma tej obietnicy, szczególnie że złożyła ją nieświadoma tego, co robi i płynących z niej konsekwencji.

Poza tym, nie demonizujmy narkotyków, bo to jedynie nakręca mechanizm prohibicji, dzięki któremu narkotyki są takim świetnym interesem. Jeśli chcemy zadać cios narkobiznesowi i pozbyć się dilerów w szkołach, zalegalizujmy narkotyki i skończmy z tym obłędem.