Kategorie
Ogólne

9/11 od strony technicznej

To, że z wydarzeniami z 11 września (9/11 z amerykańska) nie wszystko było tak, jak ogłosił amerykański rząd i wszystkie telewizje, jest jasne dla każdego, kto lubi wysilić mózgownicę i nie od razu przyjmuje za fakty to, co podają „Fakty TVN” i temu podobne media. Dla mnie osobiście grubymi nićmi szyte było błyskawiczne powiązanie wydarzeń z Al Kaidą, uchwalenie ustawy Patriot Act, zmiana USA w paranoiczne państwo policyjne, no i 2 wojny, jako rezultat (cel?). Nie jestem jakiś tam specjalnym zwolennikiem teorii spiskowych, ale za dużo rzeczy tutaj nie trzymało się kupy, albo raczej pasowało do zupełnie innej układanki.

Dziś na LewRockwell.com przeczytałem niezmiernie interesujący artykuł
, który podważa oficjalną wersję wydarzeń 9/11 nie od strony politycznej, ale od strony technicznej. Według autora artykułu oraz rozmaitych źródeł, na które się powołuje, prawdziwe przyczyny zniszczeń WTC są zupełnie inne, niż oficjalne wytłumaczenia.

Jak wiadomo, 2 spore samoloty pasażerskie wbiły się o oba główne budynki Word Trade Center (WTC 1 i WTC2) wywołując pożary, które następnie doprowadziły do zawalenia się obu wież, a w konsekwencji też do zawalenia się dwóch innych budynków: WTC7 i WTC6. Specjaliści, głównie inżynierowie, nie kupują tego wyjaśnienia. Zbyt wiele dostępnych materiałów mu przeczy, zbyt wiele też dowodów nie zostało ujawnionych czy wręcz nie istnieje.

Dużo kontrowersji budzi sam fakt zawalenia się obu wież WTC. Wbrew pozorom, budynki te zbudowano bardzo solidnie, na bazie stalowego rdzenia, który był w stanie wytrzymać obciążenie całego budynku z wielokrotnym zapasem. Uderzenie samolotu w taką konstrukcję nie powinno doprowadzić do zawalenia się budynku. Oficjalne wytłumaczenie zrzuciło winę na pożar paliwa lotniczego, który miał rzekomo doprowadzić do stopienia stalowych konstrukcji i zniszczenia ich. Problem w tym, że paliwo lotnicze nie pali się w temperaturze dostatecznie wysokiej do zmiękczenia stali, na dodatek zabezpieczonej przed pożarem, a o jej stopieniu nie było już mowy. Intensywność pożaru był bardzo niska, objawiał on się głównie wydobywającym się czarnym dymem z niewielką ilością widocznego ognia. No i na dodatek budynki WTC1 i WTC2 zawaliły się w niecałą godzinę po wybuchu pożaru, podczas gdy inne pożary potrafiły trawić podobne budynki przez kilkanaście godzin nie doprowadzając ich do zawalenia się. Co gorsza, pierwszy zawalił się ten budynek, w który uderzył drugi samolot, wywołując w nim później znacznie mniej intensywny pożar, gdyż trafił w róg budynku wystrzeliwując swoje paliwo na zewnątrz. Wniosek – uderzenie samolotów i pożary nie wystarczyły do zawalenia się budynków – zostały one zburzone przy pomocy kontrolowanej detonacji.

Jakie fakty popierają taką teorię? Po pierwsze, zawalenie się WTC2 poprzedza eksplozja WTC6, który nie ma nic wspólnego z uderzeniem samolotów – fakt ten potwierdzają zdjęcia, na których nad WTC6 pojawia się obłok dymu tuż przed finalną eksplozją wieży. W WTC6 powstaje olbrzymi krater, doskonale widoczny na dostępnych zdjęciach z powietrza. Po drugie zawalenie się obu wież ma znamiona kontrolowanej wybuchowej rozbiórki – górne części początkowo rozpadają się w pył w tajemniczej ekplozji, a następnie w podobny sposób zawalają się pozostałe części (pnie) wież, pozostawiają olbrzymie obłoki kurzu rozproszkowanego betonu plus znacznie rozdrobnione elementy konstrukcji. Wszystko czysto i precyzyjnie, jak przy wyburzaniu przez wyspecjalizowaną firmę (przy okazji, taka firma właśnie została wynajęta do zlikwidowania ruin i uprzątnięcia terenu). Budynki WTC zawalają się pionowo w dół, praktycznie omijając sąsiednie zabudowania, zostawiając relatywnie niewielkie ruiny, gdyż znaczna część materiałów budowlanych zostaje zamieniona w obłok kurzu. Na dodatek tempo zapadania się zbliżone jest do spadku swobodnego, co sugeruje, że budynek poniżej nie stawia praktycznie oporu, gdyż został już w tym momencie zniszczony.

Co najdziwniejsze, znacznie później, po południu tego dnia, kompletnie wali się budynek WTC7, dość oddalony od obu wież i oddzielony od nich budynkiem WTC6. Podobnie jak obie wieże, WTC7 zostaje doszczętnie zniszczony, zapadając się do wewnątrz, w sposób charakterystyczny dla wyburzania takich struktur. Dlaczego? Przecież nie ucierpiał on w wyniku uderzenia samolotu, a był równie daleko od walących się wież jak inne, stojące wciąż budynki. Co prawda palił się w nim pożar, ale w tym wypadku potrzebował on dobrych kilku godzin na doprowadzenie do zawalenia się budynku, co nie było koniecznie w przypadku wież.

Przyjrzenie się wielu stronom WWW, które analizują wydarzenia 9/11 z tego punktu widzenia uwidacznia wiele dziur w oficjalnej wersji wydarzeń. Niektórzy autorzy posuwają się nawet do twierdzenia, że nie było nawet samolotów, które zostały wmontowane w dostępne zdjęcia i zapisy wideo, choć ja bym aż tak daleko nie poszedł, bo pachnie to programem „Nie do wiary”. Niemniej jednak luki w dowodach dotyczących samych samolotów też są spore. Zniszczenia w budynkach są nad wyraz małe w porównaniu do innych katastrof lotniczych tego rodzaju. Co dodatkowo potwierdza solidność wykonania budynku. FBI odnajduje paszport jednego z domniemanych porywaczy, ale „nie znajduje” tak istotnych elementów samolotu jak czarne skrzynki czy cały, wielometrowej średnicy silnik.

Szczególnie ciekawe rzeczy wychodzą w sprawie ataku na Pentagon. Oficjalnie w fasadę budynku wbił się kolejny samolot, doprowadzając do eksplozji i zawalenia się fragmentu budynku. Zdjęcia z miejsca wypadku okazują rzeczywiście zaskakujące. W momencie eksplozji nie daje się zauważyć lecącego pasażerskiego odrzutowca, przynajmniej na opublikowanych zdjęciach z kamer dozoru. Po wybuchu fasada stoi sobie w najlepsze, ogarnięta niezbyt intensywnym pożarem, z którym strażacy szybko dają sobie radę. Potem zawala się w tajemniczy sposób, ale jedynie jej niewielki fragment w porównaniu do wymiarów samolotu. No i na żadnym ze zdjęć nie widać szczątków samolotu. Z biegiem czasu jednak zaczęły pojawiać się zdjęcia drobnych elementów samolotu i wyjaśnienia, że tak się zdarza – samolot wbił sie całkowicie w najniższe piętra Pentagonu i rozpadł się na wiele małych kawałków. Teoria o braku samolotu ma też być fałszywką mającą na celu zdyskredytowanie sajtów, które propagują odmienne wytłumaczenia wydarzeń 9/11.

Dużo luk w wyjaśnieniach dotyczacych ataku 9/11 znajduje się na stronie German Engineers Help The USA.