Kategorie
Libertarianizm Ogólne

Raport Banku Światowego

Głośno jest o najnowszym raporcie Banku Światowego – „Doing Business 2005”. Według tego raportu Polska zajmuje 45 miejsce w rankingu, ale jestem pewien, że nie spędzi to ani sekundy snu z powiek naszych możnowładców. Poza tym, nasza pozycja oznacza, że jest jeszcze setka krajów, w których interesy robi się jeszcze gorzej niż w Polsce. Więc czym się mają martwić?

Zajrzałem na stronę Banku Światowego poświęconą właśnie robieniu interesów, aby zapoznać się z bardziej dokładnymi danymi. Postanowiłem porównać szczegółowe dane dotyczące lidera rankingu, czyli Nowej Zelandii, z danymi dotyczącymi Polski oraz naszego sąsiada, Słowacji.

Zacznijmy od otwierania biznesu, czyli według kryteriów wyznaczonych przez Bank, od rejestracji i założenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W proces ten wliczone jest dokonanie wszelkich rejestracji koniecznych do rozpoczęcia działalności i zatrudniania pracowników, czyli także załatwienie spraw z urzędem podatkowym i ubezpieczeniem społecznym.

W Nowej Zelandii trwa to średnio 12 dni, obejmuje 2 etapy, można je załatwić zdalnie (częściowo wypełniając formularze online, oraz wysyłając je pocztą). Całkowity koszt założenia firmy do około 40 USD. Taka spółka nie musi nawet mieć statutu, a wymagane są jedynie: zarejestrowana nazwa, przynajmniej jeden udział, jeden udziałowiec, zarejestrowane biuro i adres. Nie trzeba mieć nawet kapitału założycielskiego. I tyle!

Dla porównania w Polsce rejestracja podobnej firmy obejmuje 10 etapów, trwa średnio 31 dni i kosztuje około 1160 USD. Minimalny kapitał zakładowy to 50000 PLN, czyli 237% dochodu na głowę mieszkańca (dla przypomnienia w Nowej Zelandii to 0%). Notarialna umowa spółki, statut, władze, potem NIPy, REGONy, ZUSy i tym podobne zabawy. Nic, tylko zakładać biznes.

Na Słowacji jest trochę lepiej niż Polsce, ale to i tak lata świetlne od Nowej Zelandii. Rejestracja firmy obejmuje 9 etapów, trwa średnio 52 dni i z opisu wydaje się znacznie prostsza niż ta, którą mamy w Polsce. Koszt tej operacji to 374 USD. Minimalny kapitał zakładowy to 46% przychodu na głowę mieszkańca (odrobinę mniejszego niż Polski: $4920 vs. $5270).

Na drugie kryterium porównania wybrałem egzekucję umów. I tak w Nowej Zelandii proces egzekucji umowy (odzyskanie długu) trawa 50 dni, obejmuje 19 etapów i kosztuje 4,8% sumy długu. W Polsce (z tego jesteśmy znani) trwa to 1000 dni, obejmuje 41 etapów i kosztuje 8,7% sumy długu. Tutaj mamy się czym „pochwalić”. Na Słowacji niewiele lepiej: 565 dni, 27 etapów i 15% sumy długu. Wciąż lata świetlne za Nową Zelandią.

Myślę, że dokładniejsze przyjrzenie się raportowi dotyczącemu Nowej Zelandii mogłoby rozjaśnić w niektórych głowach. Często przy dyskusjach dotyczących gospodarki podnoszony jest temat uproszczenia całego systemu, ale zawsze jakaś zatroskana partia zgłasza jakieś „ale…” A przykład Nowej Zelandii pokazuje się, że się jednak da, że nie potrzeba skomplikowanych i kosztownych procedur, sztucznych barier, rozbudowanej biurokracji. Według komentarza jednego z autorów raportu, przyjęcie w Polsce podobnych reform do słowackich, zapewniłoby nam dogonienie Niemiec w ciągu 25 lat. A dlaczego nie postuluje się pójścia w ślady Nowej Zelandii? Nie trzeba nam leczenia zachowawczego, ale radykalnej kuracji, do cholery!